Zawrzało w Międzyrzecu Podlaskim. Mieszkańcy twierdzą, że odwołany w niedzielnym referendum wójt oraz jego podwładny wynosili z urzędu gminne dokumenty. Interweniowała policja
– W poniedziałek przypadkiem przejeżdżałem obok urzędu. Było już po godz. 18: 00. Zaniepokoił mnie ruch na parkingu i światła w budynku – relacjonuje radny Sławomir Charczuk. – Zobaczyłem, że wójt Mirosław Kapłan i kierownik jednego z referatów, Leszek Mikołajczuk, pakują do swoich samochodów pudła i segregatory – opowiada.
O zdarzeniu szybko dowiedzieli się mieszkańcy gminy. – Gdyby mieli czyste sumienia, opuściliby urząd z podniesioną głową – uważa pan Adam, mieszkaniec gminy, który woli pozostać anonimowy. Ale chętnie komentuje: Pod osłoną nocy sprząta ten, kto ma coś do ukrycia.
źródło: dziennikwschodni.pl