Szewczak w książce „Wygaszanie Polski”: „Nie mamy już nie tylko fabryk, ale i własnych banków”
Polska gospodarka jest w ruinie: nie ma fabryk, stoczni, cementowni a nawet fabryk zbrojeniowych czy własnych banków, z wyjątkiem połowy udziałów w PKO BP, BOŚ i Banku Pocztowego. Pozostała jeszcze tylko sprzedaż kolei i ziemi. To nie jest straszenie Polaków, ale rzetelna analiza polskiej sytuacji gospodarczej, której dokonał Janusz Szewczak w książce „Wygaszanie Polski”.
Fragment książki prezentujemy poniżej.
(…) Polacy praktycznie nie mają już suwerenności gospodarczej. Naród, który nie ma własności, najczęściej też nie ma przyszłości, a przecież praktycznie cały wartościowy majątek narodowy został już wyprzedany w zdecydowanej większości na rzecz kapitału zagranicznego. Praktycznie nie mamy już nie tylko fabryk, ale i własnych banków, z wyjątkiem połowy udziałów w PKO BP, BOŚ i Banku Pocztowego. W obcych rękach są wielkie sieci handlowe, nie mamy stoczni, cementowni, przetwórstwa rolno-spożywczego, znaczących firm zbrojeniowych, a niedługo – jak nic się nie zmieni – nastąpi wyprzedaż kolei i polskiej ziemi w ręce obcokrajowców. Stąd też „prezydencki wzór” B. Komorowskiego na tzw. trwałą niepodległość Polski, oparty na czterech elementach: rodzina, konkurencyjność gospodarcza, bezpieczeństwo militarne i stopień zintegrowania Polski ze światem zachodnim, brzmi dziś jak ponury żart. Polska rodzina jednak najbezpieczniej i najbardziej komfortowo, w sensie ekonomicznym i socjalnym, czuje się w Londynie i Dublinie, a nie w Warszawie czy Białej Podlaskiej. Najbardziej zaś konkurencyjni jesteśmy dziś w Europie i UE w taniej sile roboczej, nędznych płacach i żałosnym socjalu.
Kupujemy najdroższy gaz w Europie, mamy niemalże najdroższy prąd w Unii i właśnie podpisaliśmy zabójczy dla resztek polskiego przemysłu Pakiet Klimatyczny. Zagraniczne firmy i banki co roku transferują z Polski do swych zagranicznych central od 70 do 80 mld zł zysków. Nawet nie będący jeszcze na minusie przedsiębiorcy buntują się i mają dość absurdalnego prawa, preferowania zagranicznej konkurencji, układów i układzików. W akcie desperacji nie tylko publicyści, ale przedstawiciele tych firm, w których patriotyzm gospodarczy nie jest tylko od święta, bardzo krytycznie oceniają dziś stan polskiej przedsiębiorczości. Wystarczy porozmawiać na ten temat w takich firmach, jak np. jak nowosądeckie Fakro Ryszarda Florka, Konspol Kazimierza Pazgana, Ciechan Marka Jakubiaka, przedstawicieli bydgoskiej Pesy czy Solarisa, zapytać Romana Kluskę czy Wiesława Wojasa.
ŹRÓDŁO: www.wPolityce.pl