Pojawienie się na danym obszarze farm wiatrowych ma liczne długoterminowe i nieodwracalne konsekwencje ekonomiczne dla mieszkańców. Występowanie zagrożeń ekonomicznych dla gmin, na których terenach budowane są farmy wiatrowe potwierdzone jest przez wiele polskich i zagranicznych ekspertyz oraz badań dotyczących tematu.
Spadek wartości gruntów.
Do najbardziej powszechnych i oczywistych zagrożeń, o którym milczą zwolennicy wiatraków, jest spadek wartości gruntów i nieruchomości na terenie danej gminy. Spadek wartości dotyczy w głównej mierze terenów w odległości 3-4 km od farmy wiatrowej, ale w przypadku zmiany planu zagospodarowania przestrzennego w odniesieniu do całej gminy zagrożone stają się wszystkie grunty. Naturalne jest to, że potencjalni osadnicy przestają być zainteresowani budowaniem nowych domów na terenach zagrożonych hałasem oraz dewastacją krajobrazu powodowanymi przez farmy wiatrowe. Znaczny, bo np. 50% spadek wartości istniejących nieruchomości i gruntów powoduje zmniejszenie realnej hipotecznej zdolności kredytowej mieszkańców oraz niebezpieczeństwo wypowiadania przez banki już zaciągniętych kredytów hipotecznych. Już tylko takie zagrożenie powinno powstrzymać radnych gminy przed procedowaniem zmian w planie zagospodarowania przestrzennego zgodnie z pragnieniem koncernów wiatrowych.
Ograniczenia w przekształcaniu działek rolnych na budowlane.
Realne zagrożenie ekonomiczne, które na dłuższą metę spowoduje milionowe wręcz straty dla właścicieli gruntów stanowią ograniczenia w przekształcaniu gruntów rolnych na działki budowlane. Gdy Sejm w końcu ustali minimalną dozwoloną odległość farm wiatrowych od budynków mieszkalnych i wyniesie ona, jak można się spodziewać 2-3 km, spowoduje to wykluczenie możliwości rozwijania nowej zabudowy mieszkalnej w tej ustawowej odległości od powstałych wcześniej wiatraków. W efekcie w promieniu odległości ustawowej od wiatraków zostanie wstrzymany wszelki rozwój nowego osadnictwa, co stanowi realne zagrożenie zarówno dla właścicieli gruntów, jak dla budżetu gminy, który w perspektywie lat nie będzie mógł czerpać podatków od nowych osadników. Gdyby rzetelnie podliczyć wartość strat finansowych na przestrzeni 30 lat (na taki minimalny okres podpisywane są umowy, choć są też umowy bezterminowe!), spowodowanych brakiem podatków od nowych nieruchomości okazałoby się, że planowane wpływy z tytułu podatku od nieruchomości z turbin wiatrowych nie zrównoważyłyby tej kwoty. Mówiąc więc o zakładanych zyskach finansowych władze gminy powinny przedłożyć również długoterminową analizę finansowych strat na skutek planowanej inwestycji.
Utrudnienia w zezwoleniach na budowę i niemożliwość rozbudowy istniejących wsi.
Kolejnym zagrożeniem potwierdzonym w rozmowach z przedstawicielami gmin, w których już istnieją farmy wiatrowe, są utrudnienia w otrzymywaniu zezwoleń na budowę na terenie istniejących wsi znajdujących się kilkaset metrów od wiatraków. Problem ten nasili się po ustawowym uregulowaniu minimalnej odległości, która jak można sądzić wyniesie ok. 2-3 km. Okaże się wtedy, że istniejące wsie skazane są na wymarcie i całkowite wstrzymanie wszelkiego budownictwa, co w perspektywie 30 lat oznacza całkowite wymarcie danej wsi. Czy zniszczenie istniejącej struktury materialnej i społecznej a przez to osłabienie naturalnej żywotności lokalnej wspólnoty jest na rękę rządzącym? Niech każdy sam odpowie sobie na to pytanie. Z pewnością można powiedzieć, że ten, kto mimo ostrzeżeń i napomnień takie nieobliczalne w skutkach działania popiera nie kieruje się dobrem tej wspólnoty a jej trwałość i zrównoważony rozwój nie ma dla niego żadnego znaczenia. Taki człowiek, gdy w jego rękach jest władza, sam stanowi największe zagrożenie ekonomiczne dla mieszkańców danego terenu.
Jakość umów firm wiatrowych z właścicielami działek.
Temat jakości i korzystności umów podpisywanych przez poszczególnych rolników z firmami wiatrowymi i rzekomych korzyści jakie mają im one przynieść stanowi zagadnienie samo w sobie. Z przeprowadzonych dotychczas analiz widać jasno, że umowy te, choć bez zarzutu pod kątem prawnym są rażąco niekorzystne dla rolników. Podpisywanie takich umów na zasadach wieczystej służebności i bez żadnych ograniczeń to objaw ludzkiej lekkomyślności.
Tak naprawdę oznacza to możliwość utraty prawa do zarządzania swoim gruntem na zawsze. Osoby, które podpisały takie umowy mogą mieć jednak słuszne pretensje do władz gminy, że w trosce o bezpieczeństwo mieszkańców nie prowadziły akcji informacyjnej na ten temat; skoro wiadomo, że aktywność inwestorów wiatrowych na naszych terenach sięga już roku 2006. Mieszkańcy gminy mają słuszne prawo oczekiwać wsparcia informacyjnego w przypadku takich inicjatyw, które na skutek swojej skali i skomplikowanej natury przekraczają możliwości oceny pojedynczego rolnika. Tego typu procesy jak powstawanie na farm wiatrowych, jako dotyczące wszystkich mieszkańców powinny być od początku objęte specjalnym gminnym programem informacyjnym, tak aby zminimalizować do zera podpisywanie niekorzystnych umów. Jedyne, co jeszcze może gmina zrobić w chwili obecnej to przegłosowanie uchwały zakazującej budowania farm wiatrowych w odległościach mniejszych niż 3 km od stałych siedzib ludzkich. Taka uchwała powodując, że podpisane przez rolników niekorzystne umowy stałyby się bezprzedmiotowe, wybawiłaby ich w praktyce z kłopotu.
Zniszczenie rodzimego krajobrazu.
Wiadomym jest, że farmy wiatrowe niszczą istniejący krajobraz i drastycznie obniżają atrakcyjność turystyczną danego terenu. Ludzie są często mało świadomi realnej długoterminowej wartości finansowej i materialnej jaką ma naturalne piękno otaczającego nas krajobrazu. Trzeba jasno powiedzieć, że zrujnowanie atrakcyjności krajobrazowej danego terenu hamuje rozwój nowego osadnictwa w odległości wizualnej od wiatraków czyli w promieniu około 4-5 km. Należy zdawać sobie sprawę, że współcześnie jest tendencja do budowania coraz większych turbin wiatrowych sięgających wysokości nawet 190 metrów i średnicy wirnika 100 metrów. Przy jednej takiej turbinie nasz kościół w Garbowie o wysokości 75 metrów wyglądałby jak zabawka, przy całej farmie wiatraków jak domek krasnoludków w lesie. Zniszczenie krajobrazu wbrew obiegowym opiniom nie jest wiec bez znaczenia ekonomicznego dla mieszkańców gminy. W kontekście gminy podmiejskiej, za którą w perspektywie lat trzeba uważać Garbów, to właśnie jakość krajobrazu i jakość życia na danym terenie mają niebagatelny wpływ na życie następnych pokoleń i tych, którzy odziedziczą ziemię po swoich rodzicach. W związku z postępującą urbanizacją terenów wokół Lublina, należy się spodziewać, że wartość gruntów rolnych po przekształceniu ich na tereny budowlane wzrośnie kilkunastokrotnie. Widzimy wiele miejsc w promieniu 15 km od Lublina, w których nagle, jak grzyby pod deszczu, w ciągu kilku lat wyrastały całe dzielnice domków. Ten proces będzie postępował, a po gminie Jastków przychodzi naturalna kolej na tereny gminy Garbów. Aby to mogło nastąpić musimy utrzymać farmy wiatrowe w takich miejscach i odległościach, które pozwolą ocalić wartości krajobrazowe naszej gminy, będące warunkiem wzrostu wartości ziemi będącej w posiadaniu naszych rodzin. Musimy sobie zadać pytanie czy w naszej gminie w ogóle są miejsca odpowiednie dla farm wiatrowych i czy rzeczywiście bilans ekonomiczny usprawiedliwia niszczenie rodzimego krajobrazu, który również jest naszym wymiernym kapitałem.
Wzięte razem wszystkie opisane zagrożenia ekonomiczne prowadzą prostą drogą do częściowego wyrugowania i wywłaszczenia następnego pokolenia z naszej ojczystej ziemi. Czy to jest cel rządzących, aby nasza ziemia jako niezdatna do kolonizacji została bez właścicieli. Czy rządzący chcą by została ona wystawiona po obniżonej cenie na sprzedaż obcemu kapitałowi, który po roku 2016 będzie mógł już zupełnie jawnie i legalnie ją w Polsce wykupywać? Bez względu na prawdziwe intencje, o których możemy jedynie snuć przypuszczenia, realne skutki są takie jakie są. Naszym obowiązkiem jest głośne informowanie ludzi o tych zagrożeniach.
Całość wydania specjalnego Wspólnoty Garbowskiej w wersji pdf: Farmy wiatrowe na horyzoncie_wydanie specjalne